dzień z życia poza kontrolą (bxm)
detale
DXM - 900mg
Benzydamina - 3 saszetki TR
raporty blueberry
- Dyszka Hexa w Czy Dni - Psychodeliczne rozpasanie.
- Raport z życia poza kontrolą ;)
- Dzień z życia poza kontrolą (BXM)
- Tryptaminowa Stopklatka
- Taki miks BMX )
- Ostatnie ostrzeżenie Uwaga
- Psychodelik macto - DyPTaminowa przygoda
- Butylon + Metkatynon, "spidzik gicik"
- Po raz pierwszy naprawdę
- Uważajcie dziatki na tego jebake /by blueberry
dzień z życia poza kontrolą (bxm)
podobne
Część pierwsza
Bieganie po stolicy za sklepami, których nie ma (tutaj serio), potrafi na prawdę zdrowo pocisnąć moim fizycznym ciałem, bynajmniej nie przyzwyczajonym do tak trudnych zadań. Byłem ubrany w jeansy, czerwoną koszulkę i niebieską bluzę. Buty czarrrne. Pogoda chujowa - każdy ma dni kiedy nie jest mu ani zimno ani ciepło ale to nie koniec, miałem większy problem - w polarze było mi za gorąco i strasznie się pociłem a w koszulce było za zimno i do tego mokro od potu a zawiewał wiatr. Sytuacja bez wyjścia bo niczego innego wytrzasnąć się nie dało, dobra, poniosę ten krzyż myślę sobie wsiadając do zjebanej 9tki P+R, która mnie w jakiś magiczny sposób zawiezie do mojego kolegi. Tam ta ran tan rozpijamy dużo piw (ja dwa on dużo dużo więcej). Włączyła mi się dziwna faza pod wdzięcznym tytułem "Mam na wszystkich wyjebane". Żeby lepiej zrozumieć sens tych słów zarysuję sytuację - siedzimy we 2 na murku spijając piankę gdy nagle w odległości jakichś 20m pojawia się biorobot - jakaś babcia-społeczna (i to podglądactwo i te seriale - Czy na prawdę nie widzą nic interesującego w sobie-samych), która uważnie nas obserwuje. Normalnie bym to olał a tutaj wyjechałem jej fragmentem cytatu z piosenki Peji - "I nie zmienia się nic", swoją mowę pozwolę sobie zamieścić poniżej:
Dzień dobry pani sąsiadko je!@#$ szpiegowska siatko
Mówisz jesteś dobrą matką, dobrym człowiekiem
No to powiedz co tu robisz, w czym znajdujesz uciechę
Interesuj się sobą a nie wcinaj mi się w eter
Część druga
Będzie skompo albowiem niewiele pamiętam. Mam w głowie tylko kilka obrazów z tamtych zdarzeń. Pierwszy obraz - ostatnie co pamiętam. Siedzimy (ja leżę) z kolegą karmiąc gołębie chlebemm w przerwie zarzucam 60tabletek przepłukiwanych lekko rozgazowaną cisowianką. Drugi obraz to odpoczynek na granitowo-drewnianej ławce na peronie. Trzeci obraz przedstawia mojego kolegę wsadzającego mnie do przedziału i prośba o wysadzenie mnie w mojej mieścinie. Dalej zaczyna się robić coraz jaśniej. Jednego jestem pewien - pasażerowie byli baaardzo zdziwieni moim zachowaniem (pare razy gestykulacje, pierdolenie o czymś co tylko ja rozumiem). Wracam do siebie - kontrola biletów-papierków - "Gdzie jest druga połowa biletu?!" - Skąd ja to kur!@# mam wiedzieć niby? - "Nje weee..m" - Co tu sie dookoła dzieje? - Chuj, jakoś przeszła ta połówka, Pani Konduktor wciągając posępnie powietrze odeszła w poszukiwaniu innych, słabszych dusz. Powodzenia! (nie tylko w pracy - w domu też i w ogóle wszędzie gdzie zmierza ze swoją aurą). Z pociągu wysiadłem sam, co więcej stałem przy wyjściu z pół godziny. Przez większą część podróży byłem przekonany, że nie jade do siebie tylko w inną stronę. Poczułem ogromną ulgę gdy mogłem wyjść z tego grzechoczącego, metalowego monstrum. Niestety do gadki w domu musiałem jeszcze sporo wytrzeźwieć.
Część trzecia
Wszystko odbyło się bez rozlewu krwi. Wytrzeźwiałem (DXM działał ale już nie zaburzał mowy) , pogadałem z mamą a potem, jak poszła na noc do pracy, zakupiłem 3saszetki TantumRosa. Ekstrakcję robiłem na oko ale wyszło fest - więcej niż kiedykolwiek (Dlatego uważam za nonsens chwalenie się ile to kto saszet nie popełnił - ekstrakcja ekstrakcji nie równa). W tej chwili właśnie mi benzyna mocno podskoczyła wzwyż. Granice powoli zaczynają się zacierać, wszystko faluje i wibruje,, zmienia kształty, mam lekkie omamy słuchowe. Poniżej zamieszczam dwa ciekawsze z doświadczonych halunków:
1.Ćma - jest problem bo nie wiadomo czy jest prawdziwa (widziałem "na pewno" urojone w jej towarzystwie. Tamte szybko znikały a ta jest ciągle). Po pogłębieniu się fazy widzę coś jeszcze ciekawszego, mianowicie obraz wygląda tak: Patrzę się na ścianę na której siedzi ćma, wydaje się ona być dużo dalej niż zwykle, to jakby patrzeć na sześcian od środka po usunięciu jednej ze ścian, w jej miejscu są nasze oczy (Obserwowana ściana jest tam gdzie tylna ściana sześcianu, na samym końcu a sama ćma jest zawieszona w powietrzu w połowie długości między nami a tyłem sześcianu, jest nieruchoma).
2. Z czasem oprócz przywidzeń pojawiają się (dużo dla mnie "straszniejsze") omamy słuchowe. Zwykły szmer zdaje się być czyjąś cichą rozmową. W kulminacyjnym punkcie podskoczyła klawiatura (nie tylko wizualnie, słyszałem głośny trzask kiedy upadała).
Chcąc po krótce podsumować napiszę tak:
Warto uważać na przyjętą dawkę benzynki, na własnej skórze przekonałem się, że sięganie po wyższe dawki niesie za sobą pewne ryzyko. Polega ono na tym, że z czasem halucynacje zaczynają być zbyt realistyczne i trzeba zastanowić się, czy aby na pewno je udźwigniemy. Pół biedy, jeśli porozmawiamy sobie z kimś kogo nie ma ale nie chciałbym przeżyć ataku insektów, które nie tylko widzimy ale także słyszymy i czujemy. Siłą napędzającą działanie jest tutaj strach a z czasem możemy przestać nad wszystkim panować.
Pozdrawiam i życzę bezpiecznych podróży :)
- 8522 odsłony