bliskie spotkanie czwartego stopnia
detale
Natura:
raporty unknown
- Jak zostać G-łupawym B-ambrem L-unatycznym (krótki poradnik)
- Zoologiczno spirytualny trip na benzydaminie
- Do czego służy otwieracz???
- Podróż barką
- DXM - moja miłość skończyła się tragedią.
- To chyba Bóg...
- DOI - SROI (Pyndolowe Stany Po Umyciu Pach)
- Tramal wciąga.. 500mg
- Jak się nie nudzić, czyli DXMowe wagary.
- Tramadol test trip
bliskie spotkanie czwartego stopnia
podobne
- Nazwa substancji: Salvia Divinorum – susz, ok. 0.5 g
- Poziom doświadczenia: znikomy :) 1 raz DXM, 1 raz SD właściwie bez efektów.
- Metoda: susz palony w fajce wodnej (małej) w sumie wypalone 2 lufy, zwykła zapalniczka.
- Set & Setting: wieczór, ciemny pokój, całkowita cisza; ogólny spokój, chęć przeżycia czegoś nowego.
- Opis tripu: Pakuje faję wodną, przypalam i biorę pierwszego porządnego bucha. Cholernie ostry dym. Jakoś udaje mi się nie kaszleć. Trzymam ok. 30s i wypuszczam. Po chwili zaczynam odczuwać subtelne zmiany – wszystko wydaje się mniej realne i czuje jak energia przechodzi mi od szyi poprzez kark gromadząc się w głowie. Nie jestem w stanie sam zapakować kolejnej lufy – ogarnia mnie dziwne rozleniwienie połączone z podnieceniem. Czuje, że serce bije mi bardzo mocno i bardzo szybko. Brat pakuje jeszcze jedną lufę, którą całkowicie wypalam. Trzymam dym w płucach i myślę sobie, że Salvia chyba i tym razem nie podziała. Nagle pierdut, tracę moje ciało fizyczne, nie wiem, kim jestem i gdzie jestem. Totalna amnezja. Wszystko kręci się a ja padam na kanapie śmiejąc się histerycznie. Co ciekawie nie mam pojęcia, że właśnie zachowuje się jak pacjent szpitala psychiatrycznego i wcale wewnętrznie nie jest mi do śmiechu. Kompletne oddzielenie umysłu od ciała. Jestem zupełnie gdzieś indziej na jakimś wzgórzu a w dole sodowe światła miasta pogrążonego we śnie. Cały czas staczam się ze wzgórza. Światła kręcą się razem ze mną. Doświadczam delikatnego aczkolwiek wyraźnego uczucia dejavu – wiem, że już tu kiedyś byłem, że już wszystko to widziałem. Gdyby ktoś teraz zapytał mnie jak się nazywam albo, co robiłem 5 minut temu to nie dałbym rady odpowiedzieć. Przeszłość i przyszłość nie istnieje – liczy się tylko teraźniejszość. Na chwile otwieram oczy (czy ktoś wie kiedy je zamknąłem? :D) - widzę mojego brata, który coś mówi. Jego twarz jest żywa i wszystko ma bardziej intensywne kolory, wszystko jest takie, jakie zawsze powinno być. Ja próbuje mu coś odpowiedzieć, ale słowa rozjeżdżają się w salwach histerycznego chichotu. Po chwili faza zaczyna mi schodzić. Czuje się cholernie wyczerpany psychicznie oraz fizycznie. Wszystko trwało bardzo krótko, bo około 5 minut. Nogi mnie bolą jakbym przeszedł 20 km piechotą. Podczas całej jazdy ponoć rzucałem się po kanapie, co w połączeniu z niekontrolowanym śmiechem dawało upiorny efekt. Następnego dnia zmęczenie fizyczne znika, jednak psychicznie nie czuje się do końca dobrze – mam wrażenie jakby moja psychika została rozjechana przez pędzący pociąg towarowy :). Po dwóch dnia wszystko wraca do normy.
- Podsumowanie: Sam trip nie był ani zły ani dobry; wniósł sporo zupełnie nowych oraz cennych doświadczeń do mojej kolekcji. To, co przeżyłem prawdopodobnie jest jedynie ułamkiem tego, co oferuje ta magiczna roślina, zwłaszcza, że paliłem jedynie susz. Na razie nie jestem w stanie wyobrazić sobie, z jaką siłą musi działać ekstrakt. Moc doznań oscylowała w granicach czwartego poziomu z paroma elementami piątego(np. stracenie świadomości ciała, utrata kontaktu z rzeczywistością, kompletne zaangażowanie w wizję). Na pewno nie była to moje ostatnie spotkanie z Lady S. i w najbliższym czasie zamierzam to powtórzyć.
Ocena:
natura:
- 10267 odsłon