mruczenie kota, choć nie posiadam kota
detale
mruczenie kota, choć nie posiadam kota
Zakupione w 3 róznych aptekach 3 opakowania Acataru Acti-Tabs, a więc łącznie 2160mg pseudoefedryny zmielone na pył, rozpuszczone w wodzie o odpowiedniej temperaturze, po pewnym czasie nierozpuszczony syf odsączony przy pomocy strzykawki 20ml z watą, raz, drugi, trzeci, następnie spora ilość nadmanganianu potasu rozpuszczona w wodzie, również osad odsączony, dalej - wiadomo - odpowiednia ilość octu, dodałem nawet kwasku cytrynowego (niedużo), zmieszanie, lodóweczka, czekanie, przygotowane strzykawki 5ml i 2ml oraz igły 0,4 do wkłuć dożyłnych, spirytus, waciki i pasek parciany. Czekanie.
Ponieważ byłem sam w domu, a jednak odrobinę rozsądku posiadałem, otworzyłem drzwi (zamknięte tylko na klamkę i nieustannie miałem przy sobie starą Nokię z wykręconym już numerem 112. Miałem również spory zapas kodeiny (Thiocodin) oraz bromazepamu (Sedam), więc w ramach premedykacji zażyłem odpowiednio 200mg pierwszej i 3mg drugiego. Słuchałem jakiejś muzyki, z kimś rozmawiałem przez GG, prawie zapomniałem o przygotowanym kotku w lodówce, a minęła już godzina.
Wyjąłem literackę z lodówki, osad idealnie opadł na dno, jednak ponownie odsączyłem to dwukrotnie strzykawką z watą. Następnie do łazienki, parciany pasek powyżej łokcia tak, żeby aż bolało, koniec paska w zęby, wacik nasączony spirytusem po całym zgięciu łokcia, odpakowania igły, odpowietrzenie płynu w strzykawce, kilka klapsów w zgięcie łokcia i kilka ściśnięc pięści, igła w kabel, tłok do tyłu - jest czarna niemal krew, a więc tłok powoli do przodu, nic się nie dzieje, więc do końca i puszczam parciany pasek z zębów.
Po 5 sekundach poczułem taką palpitację serca, że myślałem, że umrę, ale szybko przeszło. Po 10-20 zacząłem dosłownie widzieć na czerwono. Wstałem z wanny, spojrzałem w lustro i nie zobaczyłem swoich tęczówek - oczy były czarne jak 5 zł, a białka czerwone jak po marihuanie. Wtedy zacząłem się czuć, jakbym mógł podskoczyć, przepierdolić się przez sufit i polecieć na księżyc. Byłem najlepszą wersją siebie, natłok myśli mnie przerażał, miliard genialnych pomysłów na sekundę, każda czynność wychodziła mi perfekcyjnie, dla testu spróbowałem nawlec nitkę przez iglę. Zrobiłem to 10 raz pod rząd za pierwszym razem. Kochałem siebie i cały świat, chciałem tańczyć, śpiewać, pisac, rysować, myślałem, że już nic złego mnie nie spotka.
Trwało to około 20-30 minut, napisałem 2 wiersze, zadzwoniłem do 3 osób, narysowałem jeden rysunek i przeprowadziłem parę ciekawych rozmów na GG.
Potem wszystko malało, spadało, aż w końcu padłem na łóżko i obudziłem się parę godzin później - zmęczony, spragniony, trochę zmaltretowany, ale to nie była żadna zwała.
W wieku 28 lat zrozumiałem czym się różnią dopaminergiki od syfów wydzielających wyłącznie noradrenalinę czy serotoninę.
- 3684 odsłony