dresu, ndz., 09/08/2009 - 09:52
Był piękny sierpniowy poranek, gdy Dresu wpadł do mundziela postanowili się wybrać do oddalonego o 50 kilometrów Bełchatowa na rowerach. Celem było pomazanie tego uroczego miasta.
Pierwsze 30 kilometrów było męczarnią ponieważ nie posiadali żadnych substancji odurzających. Mimo to dzielnie dążyli do celu. Wreszcie dotarli do błogosławionego miejsca zwanego apteką, nabyli tam po dwie paczki Acodin'u i Tussipect'u
Po zjedzeniu tego drugiego ruszyli w dalszą drogę.
Po około 30 minutach poczuli że moc jest z nimi.
Po dotarciu do Bełchatowa spotkali się ze słynnym jadaczem klonów i dextronautą Jogurtem. Zostawili więc swoje stalowe rumaki w piwnicy i ruszyli w teren (czyt. do apteki).